Archiwum 03 czerwca 2003


cze 03 2003 cała prawda
Komentarze: 0

Zaczynam myśleć. Jeśli ktoś mnie zna teraz wybucha śmiechem.

 

Nie mam czasu by z kimś porozmawiać, więc wyżyję się w ten a nie inny sposób. Co dzień, względnie co kilka dni będę wyżywać się tutaj.

 

         Jeżu, jak ciężko jest zacząć.

 

Kilka lat wstecz poznałem dwoje wspaniałych ludzi.

Przy czym, idiotycznie to ujmując, tylko jednego w głębi serca i na swój sposób uwielbiałem. Zostało to do dziś. Nie ukrywając niczego, uważam go za swojego brata. I to dosłownie. Prawdziwego brata straciłem bezpowrotnie a nie wyobrażacie sobie jak ja potrzebowałem i zresztą potrzebuję kogoś tak bliskiego, pewnego rodzaju autorytetu. I on nim jest. On sam może uznałby to za kretynizm, ale…

         Jestem wierny jakimś dziwnym, starym zasadom. Wierzę w coś takiego jak przyjaźń. Mimo że w dzisiejszych czasach mówienie o takich sprawach jest czymś bardzo dziwnym, brzmi jak nie z tej epoki, ale ja się tego nie boję. Wręcz przeciwnie, jestem z tego dumny.

Tak samo jak dumny jestem z tego, że mam GO. Przyjaciela i brata w jednej osobie.

Jeszcze rok temu nie było to takie cudowne. Sam kiedyś zapieprzyłem sprawę i w pewien sposób odwróciłem się od przyjaciół a oni zaś ode mnie.

Nawet rozsądnie nie potrafię tego wytłumaczyć. Ale co było a nie jest…

Przez przypadek po chyba sześciu latach całkowitego braku kontaktu nagły obrót o 180 stopni. A przez te lata… Gdy mijałem któregokolwiek, wracały wspomnienia, była chęć nawiązania kontaktu ale… Ciężko mi o tym pisać. Czułem się winny, sam nie wiem, czego, wstyd, byłem taki mały przy nich.

A gdy poprzedniego lata wszystko tak nagle wróciło… Do dnia dzisiejszego jestem nabity tym szczęściem. Obaj jesteśmy już niewolnikami własnych żon J, przez ten okres wspólnego niebytu sporo przeszliśmy i takie coś jak wtedy nie powinno mieć miejsca. Chyba już dorośliśmy do życia. Niekiedy żałuję, że mnie nie było przy nim. Mnie się zawsze jakoś układało, ale przez ten czas mimo ułudy szczęśliwego życia brakowało mi… Nie było mi z tym lekko. Najgorsze było to, że ja o nim dowiadywałem się wszystkiego, bo jakoś musiałem. A wierzcie mi, niekiedy włos mi się jeżył. Tych lat sobie nie wybaczę. Zawsze patrzałem tam gdzie nie było nic, prócz sępów, fałszywych przyjaciół. Nagle oczy mi się otwarły. Myślę, że nie za późno i nie na darmo. Prócz mojej żony i dzieci, on jest najbardziej wartościową osobą w mym życiu. Zacząłem się od niego uczyć wszystkiego, co dobre. A jest tego bardzo wiele.

 

„Przyjaźń zawarta w dzieciństwie to jedyne, co nie umiera wcześniej niż my.”

                                                           Henryk Mann

 

semir : :